Jako, że na tym blogu od początku chciałem wychodzić poza tematykę wyłącznie apologetyczną, pierwszym elementem rozszerzającym naturalnie stała się historia Polski jako takiej, z perspektywy naszej “katolickości”. Jednym z najważniejszych “argumentów” przeciw Kościołowi w Polsce jest rzekoma jego nieprzydatność lub nawet szkodliwość w sytuacjach kryzysowych, dlatego tym tematem z naszej wspólnej przeszłości postanowiłem się zająć. Zaczniemy od chrztu Polski oraz jego konsekwencji w naszej 1000 letniej historii. W tym tekście zajmę się tylko początkiem i czasami najnowszymi, a “środek” omówię w kolejnych, ponieważ między potęgą Polski a jej katolickością występuje tak silna zależność, że trzeba ją opisać osobno.

Temat ten omawiam podpierając się książkami “Christianitas. Między Niemcami a Rosją” prof. Grzegorza Kucharczyka oraz „Historia polityczna Polski. Nowe spojrzenie” Radosława Patlewicza.

Pozostałe pozycje znajdują się pod tekstem.

 

 

 

Dlaczego to takie ważne?

Dla żadnego aktywnie działającego patrioty wpływ przekonań i wierzeń panujących w jego kraju na decyzje podejmowane przez ludzi, czy na wydarzenia historyczne powinien być przynajmniej interesujący, jeśli nie priorytetowy. Skoro nie ma silniejszej motywacji, niż duchowość (jak pokazują nam święci, może być ona o wiele silniejsza niż chęć przetrwania), nie można duchowości “po postępacku” zignorować. Katolicyzm jednak jest nie tylko samą wiarą, ale także potężną instytucją i międzynarodową społecznością o silnie autorytatywnym modelu sterowania.

Ten model, oparty o słuszne nierówności pomiędzy ludźmi jest często przedmiotem krytyki, jednak zazwyczaj jest to krytyka ze strony tych, którzy chcieliby władzę kapłańską obalić i przejąć wpływy dla siebie. Posiłkują się w tej “krytyce” rzekomymi dowodami historycznymi, które miałyby pokazywać szkodliwość katolicyzmu dla Polski. To dlatego tak ważne jest, by pokazać, że nie tylko sama wiara w naukę katolicyzmu przynosi prawdziwe owoce, ale także że wierność papiestwu jako instytucji daje wyniki czysto namacalne – polityczne, społeczne, gospodarcze, oświatowe i “kadrowe”.

Zastanówmy się więc, jak te wszystkie cechy katolicyzmu sprawiły, że fakt naszej katolickości zmieniał losy całego świata nie jeden bynajmniej raz.

 

Chrzest Polski i “zejście z drzewa”

Mimo, iż na ziemiach polskich oczywiście istniała cywilizacja i dało się żyć, lubię używać znienawidzonego sformułowania o ściągnięciu nas z drzew po 966 roku. Turbosłowiańscy bojownicy internetu reagują na to hasło wyciekiem piany z ust, jednak gdy przyjrzymy się napływowi dobrodziejstw cywilizacyjnych z krajów łacińskich do naszej ojczyzny po chrzcie Mieszka, trudno zamykać oczy na prosty wniosek – nasz rozwój nie przyspieszył, a wykonał milowy skok.

Aby nie być gołosłownym, warto wymienić choć kilka istotnych usprawnień, które zawdzięczamy dołączeniu do cywilizacji łacińskiej. To po chrzcie w Polsce zaczęły pojawiać się szpitale, szkoły i uniwersytety (nieco później). Wraz z zakonnikami przybyła do nas wiedza i praktyczne umiejętności w zakresie:

  • rolnictwa
  • rzemiosła
  • przetwarzania dóbr
  • handlu
  • pieniądza (słowianie posługiwali się wcześniej głównie handlem wymiennym, bardzo niewygodnym, nieprecyzyjnym i ograniczającym możliwości wędrownej działalności kupieckiej)
  • piśmiennictwa i kronikarstwa (najnowsze badania sugerują, że Gall Anonim na przykład, był weneckim mnichem o imieniu Littorensis)

Dostarczona nam przez zakonników wiedza na temat strategii, wojskowości i zarządzania państwem także pozwoliła wyprzedzić konkurujące z Mieszkiem stronnictwa i wzmocnić jedność nowego państwa. Historycy opisują też operacje wojenne przeprowadzane przez Mieszka dzięki wiedzy z traktatów wojennych starożytnych Rzymian i dowódców łacińskich.

Jakościowy skok w przód możliwy był do wykonania przede wszystkim w prawie i administracji. Jednolity język ułatwiał prowadzenie dyplomacji, wdrożenie spójnego i racjonalnego prawa europejskiego, a także zarządzanie gospodarką dzięki wiedzy na temat pieniądza i ówcześnie rozumianej ekonomii. Dzięki napływowi katolickiej moralności i duchowieństwa, które ją egzekwowało zaczęliśmy się pozbywać także żydowskiego niewolnictwa, tak niestety dochodowego i powszechnego na naszych ziemiach przed chrztem Mieszka. Radosław Patlewicz w swojej książce “Historia polityczna Polski. Nowe spojrzenie” pisze nawet, że to właśnie niewolnicy stanowili główny “towar eksportowy” Europy Wschodniej IX-XI wieku. Zaczęło się to zmieniać dopiero, gdy chrześcijaństwo zapanowało w Polsce Piastów. Nie jest więc bynajmniej prawdą, że katolicyzm zaczął sprzeciwiać się niewolnictwu dopiero w XVI wieku, gdy to wydano encyklikę Sublimis Deus.

Jednak nie tylko dziesięciolecia następujące po samym fakcie przyjęcia chrześcijaństwa miały dla nas epokowe znaczenie i nie tylko początek państwa Polskiego można opisywać jako cywilizacyjny sukces. Katolicyzm stał się też jednym z filarów należącego do największych przełomów społecznych i politycznych także w naszych czasach i na naszych ziemiach – upadku komunizmu.

 

Epokowe wydarzenia i tysiąclecie chrztu

Nawet 1000 lat po samym przyjęciu katolicyzmu przez Mieszka I, Kościół dokonał rewolucji na skalę międzynarodową o nie mniejszym znaczeniu dla Europy. Mimo, że oczywiście w 1966 roku nie musiał budować u nas od zera szpitali i uniwersytetów, poprzez obchody millenium chrztu, obudził rzesze Polaków do walki z komunistycznym systemem i przywrócił w nich świadomość przynależności do chrześcijańskiej Europy, a nie komunistycznej swołoczy. Nic dziwnego, że komuniści za wszelką cenę chcieli zagłuszyć i udaremnić wszelkie przygotowania do tego święta.
Po zakończeniu obrad Soboru Watykańskiego II, wystosowane zostało orędzie do Kościoła niemieckiego, w którym prymas Wyszyński “wybaczał i prosił o wybaczenie”. Pokornej reakcji Niemców trudno się spodziewać, jednak komuniści zauważyli, że adresatem orędzia jest nie tylko Kościół niemiecki, ale także wierni Polscy. Prymas wskazywał w orędziu na nierozłączność polskości i katolickości, na zakorzenienie dziejów Polski w dziejach Kościoła i na niemożliwej do usunięcia moralności katolickiej Polaków. Ważnym elementem było także przypomnienie o oddaniu Matce Bożej, jakie Polska zawsze przejawiała.

Nietrudno zauważyć, że były to słowa stuprocentowo antykomunistyczne. Nie dało się pogodzić socjalizmu z tym, o czym pisał Wyszyński. Komuniści wiedzieli, że tego typu hasła naturalnie podburzają Polaków do walki o katolicką Polskę. Co więcej, prymas otwarcie mówił o konieczności sprzymierzenia się z Zachodem ze względu zarówno wspólnych tradycji, chrześcijańskich korzeni, jak i wrogości wobec komunizmu (pamiętajmy, że wtedy zarówno Polacy jak i Zachód nie byli jeszcze tak zdegenerowani jak dziś).

Historycy zajmujący się Solidarnością upatrują oczywiście bardzo silnego wpływu pielgrzymki Jana Pawła II do Polski (1979) na jej powstanie, jednak do pierwszego poważnego zrywu doszło właśnie podczas obchodów tysiąclecia chrztu. Wielu działaczy późniejszej Solidarności przyznaje, że to właśnie wtedy, gdy setki tysięcy Polaków spotykało się na nabożeństwach, poczuli realną przynależność i wspólnotę, o którą po prostu musieli walczyć. Było to pierwsze ze zjawisk masowych w PRLu, które później do dużych zakładów pracy przenieśli właśnie działacze antykomunistyczni.

Cały plan przywrócenia w Polsce polskości, moralności katolickiej i pragnienia wolności opracował wybitny prymas Wyszyński podczas pobytu w więzieniu. Nazwał ten plan Wielką Nowenną i realizował go konsekwentnie przez trzy lata aż do faktycznego millenium chrztu. Była to alternatywa dla socjalistycznego planu przewidzianego dla Polski i spotkała się z przeciwdziałaniem władz PRL. O tym, kto zwyciężył wiemy z historii.

To, co otrzymaliśmy i nadal otrzymujemy od Kościoła po zbawiennej decyzji Mieszka, precyzyjnie nakreślił i przypominał święty Jan Paweł II niedługo po opisywanych wydarzeniach milenium chrztu.

 

Dziedzictwo chrztu według Jana Pawła II

Jan Paweł II był człowiekiem nie tylko świetnie wykształconym, ale też doświadczonym przez życie i trudną historię naszego kraju. Należy pamiętać, że powołanie rozeznał podczas II Wojny Światowej, która z oczywistych względów musiała potężnie odbić się na całej jego sylwetce. Interesującym w kontekście naszego tematu jest jego przekonanie o tym, że nie tylko ludzie piszą historię, ale towarzyszy im w tym Bóg, jaka by ona nie była.
Trudno nie zgodzić się, że najbardziej antychrześcijańskie ustroje doprowadzały do największych tragedii w dziejach (Rewolucja Francuska, nazizm, socjalizm). JP2 zwraca w związku z tym uwagę na ogromną rolę, jaką Ewangelia odgrywać ma w historii całych społeczeństw, w tym Polski, którą kochał i z której z dumą przypominał, że pochodzi.

Święty papież wskazuje przede wszystkim na wagę moralności katolickiej i cywilizacyjnych reguł, jakimi rządzona była ówczesna chrześcijańska Europa. Ta moralność, choć ciągle w konflikcie z naturalnymi instynktami człowieka i pozostałościami pogańskiego darwinizmu zapewniła nam rozwój i zjednoczenie w ramach jednego państwa niemożliwe do osiągnięcia bez przyjęcia chrześcijaństwa. W oparciu o Ewangelię stworzyła też kulturę przesiąkniętą katolicyzmem, przez którą do dziś Polska nazywana jest w na powrót pogańskim świecie “ultrakatolicką”.

Nie byłoby to możliwe bez uznania przez nowo ochrzczonych Polan najwyższej godności istoty ludzkiej, która bezpośrednio i dosłownie opisywana jest w Biblii. To dzięki uznaniu tej godności mogliśmy skończyć z niewolnictwem na ponad 500, a nawet 800 lat przed późniejszymi krajami protestanckimi.

Podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim w 1988 roku nie omieszkał także przypomnieć, że socjalizm nigdy nie będzie w stanie dotrzymać swoich kłamliwych obietnic stworzenia “krainy wiecznej szczęśliwości”, czy też masońskiej utopii. Jak mówił:

“Po Chrystusie nie jest już możliwa absolutyzacja społeczeństwa jako wartości kolektywnej, która wchłania ludzką jednostkę wraz z jej niezbywalnym przeznaczeniem. Społeczeństwo, państwo, władza polityczna należą do rzeczy tego świata, zmiennych i zawsze podlegających udoskonaleniu. Żaden program społeczny nie ustanowi nigdy Królestwa Bożego, to znaczy stanu eschatologicznej doskonałości na ziemi. […] Struktury, jakie nadają sobie społeczeństwa, nie mają nigdy wartości najwyższej; nie mogą też same zapewnić wszystkich dóbr, których pragnie człowiek. W szczególności nie mogą one zastąpić jego sumienia ani zaspokoić potrzeby prawdy i absolutu”

 

Podsumowanie

Dla każdego, nawet sceptyka, agnostyka czy ateisty dziedzictwo chrztu zgodnie z rozumieniem JP2 nie jest więc tylko kwestią przyjęcia wiary, ale całego cywilizacyjnego “opakowania”. Prof Kucharczyk nazywa to cywilizacją wielkiej syntezy – wiary z rozumem, prawa z moralnością, prawdy z wolnością, nauki z religią. Dzięki katolicyzmowi nie musieliśmy już składać ofiar bóstwom natury, bo powiedziano nam, że da się ją badać i pokazywano nam ówczesne wyniki tychże badań. Nie musieliśmy wrzucać już nikogo związanego do lodowatej rzeki, bo pokazano nam ówcześnie najnowocześniejsze metody śledcze i sądownicze. To coś, co musi zrozumieć każdy, kto twierdzi, że wyznanie człowieka, czy narodu jest bez znaczenia dla świata materialnego, a duchowość powinna pozostać sprawą osobistą dla najbardziej nawiedzonych i zdewociałych.

 

Bibliografia wykorzystana i polecana:

Tomasz Jurek, Edmund Kizik “Historia Polski do 1572”
Radosław Patlewicz “Historia polityczna Polski. Nowe spojrzenie”
Grzegorz Kucharczyk “Christianitas. Między Niemcami a Polską”
Feliks Koneczny “Święci w dziejach narodu polskiego”