-   artykuł   -

Adwent. Radosne oczekiwanie w chaosie świata

Właśnie zaczyna się czas niezwykły, o którym wielu ludzi w ogóle w tym roku nie usłyszy i całkowicie go przeoczy, tracąc niepowtarzalną okazję na przeżycie Bożego Narodzenia z prawdziwą radością. Chyba każdy słyszał już o sławetnym Black Friday, którego to specyficzna, świecka tradycja przywiana z Zachodu co roku wpędza tysiące osób w szał konsumpcjonizmu. O szał ten zresztą nietrudno w chwili, gdy sklepy wypełniają się już świątecznymi artykułami. Społeczeństwo ogarnia tzw. przedświąteczna gorączka, której każdy z nas z pewnością doświadczył. Trzeba przecież zakupić potrzebne produkty, póki te jeszcze są na sklepowych półkach. Ustalmy już na początku, że nie ma nic złego w robieniu zakupów! Istnieje w nich jednak pewna pułapka, w którą coraz częściej wpadają nawet wierzący.

Okres... paniki?

Presja korporacji i mediów sprawia, że w marketach dochodzi wręcz do dantejskich scen. Wystarczy tu wspomnieć o sławetnej promocji na karpia w pewnym popularnym, niemieckim markecie… Można wręcz odnieść wrażenie, że w tym późnojesiennym okresie ludźmi kieruje nieuleczalna gorączka, pod której wpływem zachowują się zupełnie inaczej, niż zwykle.

Pojawia się panika. Czy na pewno każdy członek rodziny otrzyma wymarzony prezent? Czy wystarczy składników na wszystkie dwanaście (a może i więcej?) wigilijnych potraw? A pieczeń na Święta? Czy choinka będzie w tym roku wyższa i bogatsza od tej, którą w oknie wystawia sąsiad? A w końcu, czy uda się zaimponować innym członkom rodziny, którzy z pewnością będą komentować przygotowanie gospodarza do Bożego Narodzenia? Rodzinne zloty potrafią przecież skończyć się długotrwałymi konfliktami, a więc trzeba dmuchać na zimne…

W całym tym pędzie, szale zakupów i myślenia o wszystkim, łatwo jest przeoczyć pewien istotny element. Właśnie rozpoczyna się jeden z najbardziej zawłaszczonych okresów w roku liturgicznym. W nadchodzących dniach Kościół rozpoczyna bowiem jakże istotny czas Adwentu, radosnego oczekiwania. Określenie to wywodzi się z łacińskiego adventus, oznaczającego przyjście. Już 28 listopada zarówno w kościołach, jak i prywatnych domach zapalimy pierwszą z czterech świec, symbolizujących cztery niedziele oczekiwania na Boże Narodzenie.

Niestety, na początek tego pięknego okresu przypada, od niedawna także w Polsce, nieszczęsny Black Friday ze swoim własnym powodem do rzekomego świętowania. Któż bowiem nie skusi się na promocje? Cóż z tego, że w centrach handlowych trzeba będzie spędzić wiele godzin w kolejce, by w końcu zakupić towar w nieco niższej cenie. W zgiełku, tłoku i emocjach (co, jeśli ktoś wykupi ostatnie sztuki przed nami?) wielu osobom minie cały weekend.

Ciche oczekiwanie

A Adwent przychodzi w ciszy. Radosnej ciszy. Dla wielu wręcz niezauważenie. Żyjemy w dziwnych czasach, w których wiele osób odmierza czas do Świąt Bożego Narodzenia w oparciu o przedświąteczne promocje, a nie tradycyjne, chrześcijańskie oczekiwanie. Nic zresztą dziwnego, że Adwent tak często mija niezauważony. Jest naprawdę cichy. Nie rzuca się w oczy. Nie krzyczy, ani nie miga neonami. Nie oferuje nawet zniżek w sklepach. Oferuje z kolei refleksję, modlitewną zadumę i zatopienie się w cudzie, jakiego już za kilka tygodni doświadczymy. Patrząc z punktu widzenia marketingu, jest to oferta, z którą ciężko będzie się przebić. Trudno konkurować z tysiącami okazji, zniżek, przedświątecznej atmosfery sprzedawanej niemal na kilogramy. Ale czy właśnie ta cisza, to zatrzymanie nie jest tym, czego naprawdę potrzebuje człowiek?

Dla tak wielu ludzi Święta oznaczają jedynie… stres. Jest to tak dziwne i szalone, że wręcz ciężko jest w to uwierzyć. Jak bowiem można denerwować się na myśl o tym radosnym Święcie, które w dodatku spędzi się w gronie najbliższych? Okazuje się, że coraz więcej osób widzi przedświąteczny czas, jako szaloną gonitwę. Okres przygotowania nie duszy, a lodówki i mieszkania.

Oczywiście, zadbanie o wiktuały i schludny wygląd wnętrz jest istotne. Nie jest jednak najważniejsze. Szatan w całym swym niecnym sprycie i niszczycielskim geniuszu potrafił oddzielić od Boga nawet Boże Narodzenie. Dziwne, prawda? Wręcz straszne. Jakże często zapomina się dziś, że wszystkie te przygotowania czynimy właśnie dlatego, iż z utęsknieniem czekamy na Narodzenie Chrystusa. Tymczasem, przygotowania stały się dla tak wielu osób sztuką dla sztuki. Bo taka tradycja. Bo tak trzeba. Bo rodzina przyjedzie i tak dalej. Gdzie w tym pędzie zakupów i szale sprzątania znajdzie się miejsce dla Nowonarodzonego? Cóż, zapewne znów będzie zmuszony udać się do stajenki.

Powrócić do korzeni

Gubiąc się w zmęczeniu, hałasie i komercyjnym wyglądzie przedświątecznych przygotowań warto jest wrócić do korzeni. Nic tak nie pomaga odnaleźć sensu i równowagi, jak spojrzenie w oblicze Chrystusa. Milczące, pełne spokoju i miłości, kierujące do wiernych wzrok z wysokości krzyża. Nieodgadnione, a jednak obecne w Najświętszym Sakramencie, w zimnym, pustym często kościele. Zapatrzeć się w nie na dłuższą chwilę. Najlepiej z samego rana, udając się na roraty.

Ta piękna tradycja stanowi wspaniały sposób przygotowania się na przyjście Chrystusa. Codzienna walka z samym sobą, aby wyjść z ciepłego domu i udać się na Mszę Świętą stanowi nieocenioną wartość dla naszego rozwoju duchowego. Czyż istnieje lepszy sposób na rozpoczęcie dnia, niż spotkanie z Chrystusem i przyjęcie Go do swojego serca? Jestem pewien, że dla Boga takie spotkanie znaczy nieporównywalnie więcej, niż umycie okien czy zakup nowych światełek choinkowych.

Szczerze polecam właśnie ten niemodny dziś sposób przygotowań. Roraty, odprawiane ku czci Najświętszej Maryi Panny, pozwalają lepiej zrozumieć istotę oczekiwania na Narodzenie Chrystusa. Któż bowiem czekał na nie bardziej, niż Maryja? W tym wyjątkowym okresie w każdym kościele zauważyć można również świecę roratnią, symbolizującą właśnie Najświętszą Maryję Pannę, niosącą ludzkości dar w postaci Jej Syna.

Piękno tych tradycyjnych Mszy podkreślają światła świec lub lampionów, przynoszonych przez wiernych. Te symbole czuwania rozświetlają poranny mrok, jeszcze dosadniej podkreślając czas oczekiwania. Roratni lampion można zakupić choćby na stronie Wydawnictwa 3DOM. Jego forma z pewnościa spodoba się najmłodszym, którym przecież od najmłodszych lat należy wyjaśnić znaczenie Adwentu.

Warto poświęcić czas właśnie najmłodszym, ucząc ich katolickich obrzędów i zwyczajów. Może warto w tym roku przygotować własnoręcznie wieniec adwentowy, w którym codziennie zapalane będą świece? Gromadząc się na wspólnej modlitwie, cała rodzina będzie mogła cieszyć się ich blaskiem. Dzieci, śledząc zapalane kolejno świece, również będą z niecierpliwością odliczać czas do Narodzenia Jezusa.

Czas duchowego wzrostu

Adwent dla katolika to również czas wzrastania. Okres czterech tygodni przed nadejściem Chrystusa należy jak najlepiej wykorzystać, choćby poprzez czynienie postanowień adwentowych. Wizja zbliżających się Świąt pomaga wytrwać w podjętych wyrzeczeniach. Atmosfera oczekiwania na Zbawiciela stawia także w innym świetle nasze motywacje, dążenia. Czy to, co robimy, przybliża nas do Jezusa? Jak wygląda nasza osobista więź z Jezusem?

Każdy czas jest dobry na refleksję, jednak Adwent wydaje się być do niej wprost stworzony. Pomóc w tych refleksjach mogą kościelne rekolekcje, dziś najczęściej dostępne także w Internecie praktycznie dla każdego. To wreszcie czas, w którym szczególnie należy przyjrzeć się swojej duszy i pojednać nie tylko z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Można także, w miarę możliwości, rozważyć wsparcie akcji charytatywnych, jak choćby działań Caritasu.

Muzyka dla ciała i ducha

Szczególną atmosferę Adwentu warto jest podkreślić wyjątkową muzyką, jakże różną od tej puszczanej codziennie w radio i sklepach. Szczególnie zachęcam do słuchania zapomnianego dziś przez wielu chorału gregoriańskiego. Bijąca z niego siła jest czymś niespotykanym we współczesnych piosenkach, co wręcz trudno opisać słowami. Odbija się w nim echo setek lat tradycji i prawdziwej tęsknoty do przyjścia Chrystusa.

Chorał w wykonaniu mnichów z benedyktyńskiego opactwa Notre Dame de Triors (Francja) można zakupić na stronie Wydawnictwa 3DOM. Tym pięknym wykonaniem obdarował nas tradycyjny klasztor, z kongregacji Solesmes, w którym chorał wyznacza rytm każdego dnia. Dodatkowym atutem książeczki są z pewnością piękne zdjęcia z romańskich i gotyckich kościołów Europy. Wszystkie książeczki z serii zawierają nuty utworów oraz teksty w pięciu językach: łacińskim, polskim, francuskim, angielskim i niemieckim.

Katolicy vs świat

W rozpoczynającym się już za moment Adwencie nie dajmy się zwariować szaleństwu świata. On bowiem wypaczył wszystko na swoją modłę, czyniąc odwrotnością tego, czym było pierwotnie. Radość zamienił w złość i stres, ciszę w hałas, wewnętrzny pokój w lęk i zamieszanie. Radosne oczekiwanie w napięcie wypełnione stresem i niepewnością...

 Co zaś najbardziej kuriozalne, wyparł Chrystusa ze Świąt Bożego Narodzenia. Dlatego, aby w tym szalonym i pogubionym świecie odnaleźć sens, musimy przede wszystkim odnaleźć Chrystusa. Jeśli On będzie na właściwym miejscu wszystko inne będzie na właściwym miejscu. A czas oczekiwania na Jego przyjście naprawdę będzie radosny i błogosławiony.

Spędziłem kilkanaście godzin przygotowując się do tego tekstu i pisząc go. Jeśli uważasz go za wartościowy, udostępnij go by inni mogli skorzystać z tej pracy i wiedzy.