Dialog z żydami (a raczej instytucją judaizmu) niespecjalnie wychodzi, to chyba widzimy wszyscy. Szczególnie, jeśli chodzi o “dialog” polityczny i propagandę, jaką toczą w naszą stronę. Kościół jednak już od ostatniego Soboru próbuje nawiązać porozumienie i w wielu aspektach po prostu nic z tego nie wychodzi.
 
Dlaczego? O tym właśnie trzeba powiedzieć.
 
Opory pojawiają się z obu stron, zarówno ze względów teologicznych, jak i kulturowych oraz historycznych. Obie strony mają powody, by być wobec siebie podejrzliwe, ale obie też mają potencjał do naprawy wewnętrznej, nie tylko w celu “dopasowania się” do dialogu. O tym, jakie problemy pojawiają się na drodze tego dialogu będzie poniższy artykuł. Myślę, że w kontekście niedawnej burzy kłamstw na temat Polski będzie to materiał wart przeanalizowania także pod kątem politycznym, by zrozumieć metody walki i propagandy, jakie są wykorzystywane przeciw nam – katolikom i Polakom.
 
Wszystkie informacje w tym tekście pochodzą z książki-wywiadu z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim pod tytułem „Chrystus, prawda, judaizm”, którą otrzymałem od Wydawnictwa Fronda.
 
Możesz obejrzeć książkę klikając w obrazek:
 

 
Mam świadomość, że nie wszyscy zapewne znają księdza profesora i jego dorobek, dlatego konieczne jest jego przedstawienie, przynajmniej skrótowo.
 
 

Kim jest nasz autorytet?

Osoby zainteresowane kwestiami dialogu katolicko-judaistycznego i katolickim spojrzeniem na judaizm wiedzą zapewne, że niewielu w Polsce jest takich specjalistów, jak ks prof. Chrostowski. Jest to jedna z czołowych postaci dialogu kat-jud. i świetnie wykształcony teolog.
 
Ksiądz Chrostowski jest profesorem zwyczajnym nauk teologicznych i wieloletnim wykładowcą uniwersyteckim oraz badaczem. Od 1993 roku pracuje także jako redaktor naczelny teologicznego kwartalnika Collectanea Theologica, przez 10 lat był przewodniczącym Stowarzyszenia Biblistów Polskich, ma “na koncie” ponad 2800 publikacji naukowych i jest Kawalerem Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie.
 
Z powodu tego dorobku i autorytetu pozwalam sobie na opisywanie spraw poruszonych przez księdza profesora bez obejmowania ich przypisami, odsyłając jedynie do serii książek-wywiadów pod tytułami „Bóg, Biblia, Mesjasz”, „Kościół, Żydzi, Polska”, „Prawda, Chrystus, Judaizm”.
 
Skoro już wiemy, że źródło informacji jest pewne, przejdźmy do sedna sprawy.
 
Co więc sprawia, że dialog się nie udaje?
 
 

Podejście do dialogu z żydami zarażone politpoprawnością

Według ks. profesora, Kościół po Soborze przejawiał i w wielu miejscach nadal przejawia nieodpowiedni stosunek do dialogu. Po raz kolejny okazuje się, że mamy tu do czynienia z otwarciem jednostronnym i jednostronnie optymistycznym. Dobrze oddaje to wypowiedź:
 

“Kościół katolicki zaangażował się w dialog z Żydami i judaizmem ze względu na Żydów, a Żydzi odwzajemnili to nastawienie i zaangażowali się w relacje z Kościołem ze względu na siebie”.

 
Jak już niejednokrotnie pisałem w innych tekstach (o protestantyzacji i marksizacji katolicyzmu), także i tutaj postępowy Kościół zachłysnął się “dialogowaniem” bez potrzebnej refleksji teologicznej. Po ostatnim Soborze otworzył się na tyle różnych prądów, że jeśli to otwarcie potrwa kolejne dekady, nie pozostanie w nim nic katolickiego. Nieinaczej jest w przypadku dialogu z judaizmem.
 
Zniszczenie poszło tak daleko, że obecnie teologiczna debata i racjonalna analiza deklaracji Nostra Aetate (o stosunku do innych religii) spotyka się nawet z wrogością i próbami uciszania. Osoby decyzyjne skupione są zamiast tego na dobrych kontaktach z mediami i budowaniu wizerunku “dobroludzizmu”, by dopasować się do przesiąkniętego poprawnością polityczną świata. Zupełnie inny natomiast, korzystny z punktu widzenia ich własnych interesów, jest stosunek Żydów do tego dialogu.
 
Jak czytamy:
 

“Wysiłek zbliżenia podjęty przez Kościół skutkował licznymi ukłonami w stronę Żydów i judaizmu, podczas gdy po stronie żydowskiej wypowiedzi i gestów, które by to odwzajemniały, nie było tak wiele. Istaniała pod tym kątem – i istnieje nadal – asymetria”

 
 
Istotne w tym miejscu jest zaznaczenie i potwierdzenie autorytetem księdza profesora, że Nostra Aetate, mimo iż obowiązująca jako część ustaleń Soboru, nie jest najwyższej rangi i najważniejszym dokumentem podczas niego ustalonym.
 
Trzeba pamiętać, że najważniejsze są sprawy dogmatyczne, które omawia Dei Verbum (o Objawieniu Bożym) oraz Gaudium et spes (Konstytucja duszpasterska o Kościele). Nie zdziwi chyba nikogo fakt, że tymi dwoma dokumentami mało kto się zajmuje, a dziennikarzy nie interesują one zupełnie. Wiadomo przecież, że nie ma dla nich znaczenia Kościół, ale to, czy zadowoleni będą żydzi.
 
Nihil novi.
 
Najlepszym na to dowodem jest fakt, iż przebojem Soboru w mediach stały się fragmenty (już nawet nie całość!) Nostra Aetate, oczywiście te dotyczące żydów. Deklaracji tej co roku poświęca się konferencje i dysputy, podczas gdy pozostałe dokumenty leżą w zapomnieniu.
 
To jednak nie wszystkie problemy, bo także po drugiej stronie opór jest trwały i niezmienny.
 
 

Niechęć do dialogu i debat teologicznych

Nie tylko w Kościele próby racjonalnej analizy teologicznej Nostra Aetate spotykają się z niechęcią. Jak wskazuje ks. profesor, po stronie żydowskiej opór wobec dyskusji teologicznej też jest silny i niespecjalnie chce upaść. Wymienione tu zostają przyczyny, które aż za wiele mówią o tym, czy w ogóle taki dialog ma jakikolwiek sens.
 
Problem pierwszy polega na tym, że żydzi sami z siebie nie chcą rozmów teologicznych z katolikami i pozostać mogą jedynie w sferze kulturowej, czy politycznej. W tradycji rabinicznej utrwaliło się przekonanie, że dysputy teologiczne zawsze kończyły się dla żydów źle (prześladowania, pogromy). Ortodoksyjnym żydom nie wolno nawet wypowiadać imienia Jezusa Chrystusa, więc jakiekolwiek racjonalne podejście do tych ludzi skazane jest na porażkę.
 
Drugi powód, wspomniany w poprzednim akapicie to skupienie wyłącznie na sobie, a co za tym idzie – chęć wybierania sobie takich rozmówców, którzy podzielają żydowski pogląd na sprawy dialogu i są skłonni działać na ich korzyść. Trudno więc mówić tu o dialogu, to po prostu polityka. Tego typu ludzi możemy obserwować także na własnym podwórku, w fałszywie nazywanej katolicką organizacji informacyjnej, służącej judaizacji mediów katolickich.
 

Kościół wyciąga rękę, a jaka jest odpowiedź?

Pisałem już wyżej o dysproporcji pomiędzy skalą wysiłków na drodze do pojednania obu stron. Po stronie żydowskiej problemem jednak nie są bynajmniej tylko ostrożność, czy obawa. Pojawiają się zwykłe kłamstwa i pomówienia, brak reakcji na nienawiść wobec katolików i ciągłe “szczepienie” żydów przeciwko katolikom.
 
Tak jak w przypadku ekumenizmu i rozpuszczania nauczania, czy tradycji katolickich pod jego wpływem, tak historia dialogu z Żydami pokazuje, że ustępstwa zachodzą tylko z jednej strony. Kościół otwiera się na wszystkich, ale niespecjalnie spotyka się z otwarciem i uczciwością (ogólnie rzecz ujmując). O tym, czy dialog katolicko-żydowski w ogóle ma szansę powodzenia najlepiej mówią wydarzenia, nie teorie i opinie. Skupię się tutaj na kwestiach widocznych w Polsce, ponieważ z jakiegoś wyjątkowo ciekawego powodu, poza granicami naszego kraju wiele manipulacji po prostu nie zachodzi. Wypada więc czuć się wyjątkowo traktowanym.
 
 

Kłamstwa o holokauście i ich utrzymywanie

Nie jest tajemnicą, szczególnie dla zainteresowanych apologetyką, że kłamstwa o rzekomym katolicyzmie Hitlera, czy jego współpracy z Kościołem stanowią filar antyklerykalnych haseł. O tym, jak idiotyczne są to oskarżenia pisałem już tutaj (link), natomiast wspomnieć koniecznie należy, jaką rolę odgrywają w utrzymywaniu tych mitów współcześni Żydzi.
 
Okazuje się, że nie mają oni żadnego problemu z powielaniem i potwierdzaniem mitu o tym, jakoby holokaust był wynikiem odwiecznego antysemityzmu katolików. Podczas gdy Kościół wielokrotnie omawiał i analizował negatywne historie ze swojego życiorysu, z drugiej strony nie spotykał się żadną refleksją i dążeniem do prawdy. Przedstawianie faktów o tym, że to właśnie KRK ratował setki tysięcy żydów w czasie wojny, a katolicy stanowili drugą najbardziej niszczoną grupę społeczną w obozach, nie służy interesom żydowskim. Ich strategie propagandowe w pełnej krasie widzi teraz każdy Polak posądzany za granicą (i niestety nie tylko) o współudział w holokauście. To zupełne przeciwieństwo refleksji nad własną historią i walki z antysemityzmem, jakich stale podejmuje się Kościół.
 
Jedną z najważniejszych postaci dialogu międzyreligijnego i walki z antysemityzmem był oczywiście Jan Paweł II. Niestety i jego nie ominęły matactwa, wykorzystywanie i manipulowanie dla własnych celów wiadomej grupy. Być może najważniejszy jest ten jeden przypadek, który mimo iż na pozór błahy, wprowadził nieopisane zamieszanie do relacji katolicko-judaistycznych i głów wiernych.
 
 

Manipulacja słynną wypowiedzią Jana Pawła II o “braciach w wierze”

O tym, że nie jesteśmy żadnymi braćmi w wierze pisano już nie raz, choć niestety nie na łamach poczytnych gazet katolickich. Judaizm rabiniczny jest tworem setki lat młodszym od chrześcijaństwa i Kościoła, a powstał z powodu bardzo oczywistego – żydzi odrzuciwszy Mesjasza zorientowali się w końcu, że nie mają już na co czekać i muszą wymyślić sobie nową wiarę, by nie utracić tożsamości spajającej diasporę nie posiadającą swojego stałego miejsca na ziemi. W średniowieczu doszła do tego jeszcze kabała, oparta o satanistyczne gnostycko-plotyńskie teorie dotyczące “łamania kodu wszechświata” i stawania się bogiem.
 
Niestety, zamiast powyższych tematów, wiele poczytnych mediów opisywało zmanipulowane słowa św Jana Pawła II, który niefortunnie opisując relację katolików i żydów stwierdził:
 
 

“Jesteście naszymi braćmi umiłowanymi i – możnaby powiedzieć – w pewien sposób naszymi starszymi braćmi”

 
 
W wypowiedzi tej chodziło o więź, jaką z Żydami wiąże nas dziedzictwo Abrahama, którego można nazwać pierwszym żydem (ale nie rabinicznym, stąd nieporozumienia). Nie chodzi więc tutaj bynajmniej o ich (żydów rabinicznych/talmudycznych) historyczne pierwszeństwo. Ta wypowiedź zostąła jednak zmanipulowana przez tłumacza, a później obcinana i przytaczana w wygodnej politycznie, ale kłamliwej wersji. Polskie wydanie L’Osservatore Romano nie zawierało już fragmentu “w pewien sposób”, który jest kluczowy. Redaktor naczelny, jak można się było spodziewać, twierdził że o niczym nie wie, a ewentualne błędy „to pewnie przypadek”.
 
Próby odkłamania tej ogromnie ważnej wypowiedzi spotkały się z atakami na księdza profesora, których nie szczędził nawet bp Życiński, najprawdopodobniej znany też jako TW Filozof, na łamach Gazety Wyborczej. W próbie “polemik” nie zabrakło też “teologa” Hołowni i występowały kolejne manipulacje wypowiedziami papieża z innych lat i przemówień. Nie zabrakło też klasycznych oskarżeń o antysemityzm skierowanych w stronę jednego z najbardziej zasłużonych dla dialogu z żydami księdza profesora.
 
Wykorzystywanie tej wypowiedzi w zmodyfikowanej wersji w oczywisty sposób działało na korzyść strony żydowskiej i będzie trwało nadal, tak jak będą trwały “polskie obozy” i inne żydowskie mity, dopóki ich nietykalność medialna i prawna nie zostanie zniesiona. Zrobienie z tego przemówienia deklaracji o starszeństwie nie tylko sugerowało, że to katolicyzm jest w jakimś sensie wtórny, czy nawet (wg niektórych teorii) podległy judaizmowi, ale także że jest młodszy czysto historycznie.
 
Brak sprostowań i wyjaśnienia prawdziwej historii judaizmu powoduje, że od wieków nieświadomi niczego ludzie nazywają żydów narodem wybranym, co jest kompletnym nieporozumieniem. Z takimi kłamstwami i przyzwoleniem na nie trudno jest “dialogować”.
 
Logicznie rzecz biorąc, takie manipulacje i opory przed jakimkolwiek dialogiem nie mogą być bezpodstawne. Skąd więc się biorą?
 
 

Obawa przed utratą tożsamości jako rzekomy powód oporu

Ksiądz Chrostowski bardzo dyplomatycznie podchodzi do diagnozowania źródeł oporu. Jedną z diagnoz, jaką postawił jest ta, że niechęć do dialogu i relacji z katolicyzmem bierze się ze strachu przed utratą tożsamości.
 
Faktem jest, że zawsze stosunki katolicko-żydowskie opierały się o określanie swych tożsamości w sposób negatywny, czyli w sposób “od żydów różnimy się…” i “od katolików różnimy się…”. Judaizm i chrześcijaństwo zawsze były przedstawiane jako przeciwstawne, tak ze względów historycznych (pochodzenie od Jezusa vs pochodzenie od faryzeuszy) jak i czysto doktrynalnych. Od ostatniego Soboru dialog pozwala na ponowne określenie własnych tożsamości w sposób pozytywny, bez ostentacyjnego odcinania się od strony przeciwnej. Nie ma jednak wielkich szans na ponowne przemyślenie tych spraw, dopóki na wyciągniętą rękę reaguje się atakami, manipulacją i podstępem.
 
 

Podsumowanie, czyli jakie są szanse na realny dialog?

Naprawdę przykro jest patrzeć na fakty w tym kontekście. Nie budzą wielkich nadziei i nie dają powodów, by uznać, że było naprawdę warto. Mimo, że wymieniłem tutaj tylko kilka najważniejszych problemów, wywiad-rzeka z księdzem Chrostowskim przytacza masę takich przykładów i obala kłamstwa, które wykorzystywane są wobec katolików podczas rzekomego “dialogu”. Dla osób zainteresowanych tym tematem książki-wywiady z ks. Chrostowskim będą ważną lekturą.
 
Trzeba pamiętać, że mimo iż przywódcy wyrażają chęć dialogu (prawdziwą lub pozorną), od nich samych tylko częściowo zależą relacje obu religii. Słowa imama rzekomo potępiającego terroryzm nie sprawią, że świadomi czystych faktów i statystyk przestępczości katolicy, czy żydzi nagle zaczną bratać się z islamem. Podobnież słowa papieża, czy naczelnych rabinów nie sprawią, że wszyscy uwierzą w dobre intencje drugiej strony i nastanie pokój.
 
Dopóki jednak strona żydowska nie przestanie wykorzystywać i podsycać kłamstw na temat Kościoła, wymagać od papieży jakichś specjalnych oficjalnych przeprosin, manipulować ich wypowiedziami i wysługiwać się usłużnymi karierowiczami z różnych “agencji informacyjnych”, nic się nie zmieni. Katolicy słusznie są nieufni wobec dialogu i nie powinno to nikogo dziwić. I oskarżanie o antysemityzm każdego, kogo nie lubią żydzi nie pomoże, a jedynie coraz bardziej ich ośmiesza i sprawia, że pałka zbyt często używana przestaje zadawać ból.