-   artykuł   -

„Moja Częstochowa. Wspomnienia”. Najnowsza książka Kazimierza Brauna

Częstochowa. Miasto, o którym przez stulecia napisano już tak wiele, a bez którego nie sposób zrozumieć historii Polski. To właśnie jej poświęcił swoją najnowszą pracę zatytułowaną "Moja Częstochowa. Wspomnienia", wydaną dzięki staraniom Wydawnictwa 3DOM, Pan Kazimierz Braun.

Częstochowa, dzięki osadzonej wśród białych wapieni Śląska Jasnej Górze, nie bez powodu stanowi duchową stolicę naszego kraju. Jej losy splotły się mocno z historią Rzeczypospolitej, w najważniejszej chwili próby stanowiąc ucieczkę i ostatni bastion Polaków. Historię, wyłaniającą się z krużganków klasztornych i starych ulic, czuć tu na każdym kroku.

Szczypta historii

Najstarsze zapiski dotyczące osady sięgają odległego roku 1220. O Częstochowie wspominał wówczas biskup krakowski, Iwo Odrowąż. Nie jest do końca jasne, kiedy otrzymała ona prawa miejskie. Uczeni spierają się tu o dokładną datę, szacując wydarzenie na okres pomiędzy 1370 a 1377 rokiem.

Lepiej znane są dzieje miasta od wieku XIV, gdy przeżyło ono dynamiczny rozwój. Strategiczne położenie Częstochowy na szlaku między Małopolską a Wielkopolską przyczyniło się do wzrostu znaczenia i zamożności aglomeracji.

Miasto pod Jasną Górą

Nie sposób wyobrazić sobie Częstochowy bez klasztoru na Jasnej Górze. Jego początki sięgają 22 czerwca roku 1382, kiedy to sprowadzono z Węgier do Polski ojców Paulinów. Dokonał tego książę Władysław Opolczyk. Zakonnicy zostali osadzeni na wzgórzu nieopodal Starej Częstochowy, otrzymując drewniany kościół Najświętszej Panny Maryi Dziewicy i Rodzicielki. Obok świątyni znajdować się miała murowana strażnica. Jak wskazują badania, to właśnie w niej zamieszkało około 16 węgierskich duchownych.

Już dwa lata później, na polecenie opolskiego księcia Władysława, pod ich opiekę trafił obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Od tego momentu zaczął być nazywany Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Według legendy powstał on na stołowej desce pochodzącej z Jerozolimy, a jego autorem miał być sam św. Łukasz Ewangelista. Już wkrótce za sprawą cudownego obrazu zaczęły dziać się cuda, w tym liczne uzdrowienia. Nic zatem dziwnego, że do sanktuarium ciągnęli nie tylko mieszkańcy Częstochowy ale i liczni pielgrzymi z całego kraju.

Rozkwit klasztoru nastąpił za panowania Władysława Jagiełły, który ponownie nadał paulinom Jasną Górę. Hojne dary pozwoliły na wzniesienie licznych, gotyckich zabudowań klasztornych i kościelnych. Na lata 1425-1429 przypadło wzniesienie jednonawowej, murowanej świątyni, która zajęła miejsce kościoła drewnianego. Obok kaplicy Matki Bożej wybudowano z kolei czworoboczny klasztor. Rosnąca ilość pielgrzymów sprawiła, że konieczna stała się rozbudowa gotyckiej kaplicy. Do 1644 roku powiększono ją o trójnawowy korpus. Same fortyfikacje klasztorne powstawały przez, bagatela, 28 lat. Długotrwałe przygotowania okazały się wyjątkowo opatrznościowe. Już w 1655 roku, w trakcie potopu szwedzkiego, klasztor stał się schronieniem dla broniących się resztkami sił Polaków.

Święta twierdza

Częstochowę zalały wojska szwedzkie, które pod wodzą gen. Burcharda Muellera obrały sobie za cel splądrowanie "kurnika", jak pogardliwie Szwedzi określali klasztor. Przeciwko 4000 żołnierzy oraz 36 działom, pod przywództwem przeora o. Augustyna Kordeckiego OSPPE, walczyło 160 żołnierzy polskich i mniej niż 100 zakonników. Wydawało się, iż zdobycie Jasnej Góry jest jedynie kwestią czasu. 8 listopada nieprzyjaciel zażądał poddania klasztoru. Odpowiedź Polaków była oczywista - będą bronić siedziby Jasnogórskiej Pani do ostatniego tchu. 

18 listopada rozpoczęło się więc oblężenie, które trwało aż do nocy z 26 do 27 grudnia. W międzyczasie siły szwedzkie otrzymały posiłki w postaci 600 ludzi i 3 armat. O. Kordecki pozostał nieugięty, ponownie odmawiając poddania klasztoru. Ostatecznie, Jasna Góra nie została zdobyta przez nieprzyjaciół, wlewając w serca Polaków niezwykłą otuchę i nadzieję. Zakon stał się symbolem polskości, nierozerwalnie związanej z czcią wobec Najświętszej Dziewicy.

Częstochowa lat 40. i 50.

Miasto wielokrotnie było atakowane przez wroga, będąc świadkiem kolejnych zmagań i walki naszego narodu. Stulecia po szwedzkim potopie, zalali je jeszcze bardziej podstępni nieprzyjaciele. Komuniści.

To właśnie Częstochowę lat 40. i 50. XX wieku wspomina Autor, przywołując na kartach książki jakże intymne wspomnienia dziecięcych lat. Doceniony reżyser Kazimierz Braun wychował się w owym mieście w tych jakże burzliwych dla Polski czasach. W książkowej pozycji, stanowiącej swoisty wywiad z Autorem, kreśli on żywy obraz na podstawie barwnych przeżyć i doświadczeń swego dzieciństwa. Opisując historię miasta, podkreśla również marzenia swego ojca, Juliusza, także silnie związanego z Częstochową. Ojciec reżysera chciał ją bowiem podźwignąć na polach edukacji, kultury oraz nauki. Nie trudno się domyślić, że podobne plany nie w smak były komunistom.

Autor wspomina Częstochowę również przez pryzmat własnej edukacji, w tym w ukochanej szkole, Liceum Ogólnokształcącym im. Henryka Sienkiewicza. Na marginesie, w tym roku obchodzi ono 160-lecie swego istnienia. Wędrując po kartach książki, wraz z Panem Braunem przemierzamy uliczki historycznego miasta. Wspomnienia ożywiają na nowo domy, wystawy oraz uliczne przedstawienia sprzed dekad.

Doświadczenia zbierane za młodu sprawiły, iż Autor z nostalgią powraca do miasta po dziś dzień. 

I, wie Pan, w czasie tych krótkich wizyt w Częstochowie wciąż ze wzruszeniem wsłuchiwałem się w echa słów i dźwięków, które tutaj słyszałem przed laty – łagodny głos matki, poważne słowa ojca; brzmiące z głośników kazania i potężny śpiew rozmodlonego tłumu pod Szczytem; walenie do drzwi naszego mieszkania w grudniowy, jeszcze ciemny ranek; warkot motocykla wuja Jana Szymanowskiego, który zabierał mnie na siodełko i mknął ulicą Dąbrowskiego; skandowanie „Sta-lin-Bie-rut” na akademii szkolnej; oklaski widzów na stadionie Skry-Ogniwa po udanym pokonaniu przeze mnie wysoko zawieszonej poprzeczki; słowa wierszy, które sam recytowałem - wspomina Autor.

Opowieści Kazimierza Brauna przywołują z odmętów historii czasy minione, pełne trudu jak i kluczowych doświadczeń. Przez wszystkie strony "Mojej Częstochowy" Czytelnik ma okazję poznać nie tylko rodzinę Braunów, ale piękną, targaną niepokojami Częstochowę, nieodmiennie towarzyszącą Autorowi przez lata młodości. 

Spędziłem kilkanaście godzin przygotowując się do tego tekstu i pisząc go. Jeśli uważasz go za wartościowy, udostępnij go by inni mogli skorzystać z tej pracy i wiedzy.