Archikatedra św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu jest z pewnością przykładem, iż należy wytrwale dążyć do obranego celu nie ulegając zniechęceniu. Kościół, który możemy dziś podziwiać jest bowiem czwartym z kolei, który znajduje się w tym samym miejscu. Zwykło się mówić, iż "do trzech razy sztuka", tu jednak można rzec, iż katedra poszła o krok dalej. Wznosząca się dumnie w Ostrowie Tumskim piękna, gotycka świątynia z pewnością zasługuje na uwagę. Co warte jest podkreślenia, archikatedra we Wrocławiu uchodzi za pierwszą, w pełni gotycką świątynię na polskiej ziemi. Jednocześnie, świątynia ta przetrwała wiele wyjątkowo dotkliwych zniszczeń dzięki oddaniu i wytrwałości wiernych.
Wybitny polski architekt i konserwator zabytków, Edmund Małachowicz, uważał iż najwcześniejszy z wrocławskich kościołów był wyjątkowo niewielki. Przedromańska świątynia, stojąca na miejscu dzisiejszej katedry, miała mierzyć zaledwie około 6,5 metra szerokości i 13 metrów długości. Jej ślady uchwycono dzięki badaniom georadarem. Z tego powodu naukowcy nie są zgodni co do datowania, jak i kwestii ufundowania kościoła.
1000 rok, rok jubileuszowy, przyniósł w Europie wzmożoną aktywność budowlaną kościołów i kaplic. Również w Polsce nastąpił rozkwit przedromańskich budowli. Pierwszy z wrocławskich kościołów został szybko zastąpiony przez większą, trójnawową bazylikę. W jej skład weszła sklepiona krypta oraz wieże w części wschodniej. Druga świątynia mierzyła już imponujące 33,5 metra długości i 18 metrów szerokości. Za jej fundatora uznaje się księcia Bolesława Chrobrego, bezpośrednio zaangażowanego w rozwój diecezji wrocławskiej.
Pierwsza wrocławska katedra została zniszczona w trakcie reakcji pogańskiej, jak i najazdu księcia Brzetysława. Najazdy sprawiły, iż konieczna okazała się ewakuacja wrocławskich biskupów do Smorzogowa oraz Ryczyna. Wrocław otrzymał jeszcze jeden, potężny cios. Na miejscu zniszczonej katedry powstała z pogańska świątynia.
Końcówka XI wieku przyniosła Polsce nową, wrocławską katedrę. Kościół stanął z inicjatywy księcia Kazimierza Odnowiciela. Wczesnoromańska, trójnawowa świątynia została nieco przesunięta względem ruin poprzedniczki. Druga katedra nie posiadała wież. Do dnia dzisiejszego zachowały się z niej nieliczne, kamienne elementy. Materiały zgromadzone do jej budowy okazały się bowiem potrzebne przy budowie kolejnej wrocławskiej świątyni.
W końcu, w roku 1158 przyszedł czas na budowę okazałej, romańskiej świątyni. Katedra stanęła z inicjatywy biskupa Waltera z Malonne. To dzięki niemu powstała trójnawowa bazylka z transeptem, ponownie ukoronowana dwoma wieżami. Świątynia otrzymała znacznie grubsze mury oraz przesklepione nawy. Elewację stanowiły bloki białego wapienia, przeplatane motywami z czerwonego piaskowca.
Budowla przypominała pod pewnymi względami katedrę w Płocku, nawiasem mówiąc wzniesioną przez brata wrocławskiego biskupa, Aleksandra. Jej długość wynosiła niemal 49 metrów, zaś szerokość prawie 25 metrów. Bazylikę, ukończoną w roku 1180, poświęcił biskup Żyrosław II. To dzięki jego pieczęci można dziś zrekonstruować wygląd wrocławskiej katedry. Ponadto, do dnia dzisiejszego zachowały się pozostałości kościelnej krypty.
Lata 1244-1272 przyniosły pierwsze prace na drodze do gotyckiej przebudowy świątyni. Biskup Tomasz I rozbudował świątynię od strony wschodniej, wzbogacając ją o ceglany chór w stylu gotyckim. Nad narożnikami umieszczono wówczas dwie, niewielkie wieże, które po dziś dzień pozostają nieukończone. Wschodnią część elewacji wzbogacono także o wielkie okno przeźroczowe, a prezbiterium ozdobiono nowym sklepieniem. W następnych dekadach niemal bez przerwy dodawano kolejne ulepszenia do ostatniej katedry.
Kolejny biskup, Henryk z Wierzbna kontynuował gotycką przebudowę od roku 1315. Rozpoczęły się prace nad nową, gotycką nawą, którą kontynuował biskup Nanker. Prace ukończono w 1349 roku. Następnie przyszedł czas na zachodnie nawy oraz kaplicę Mariacką. Już w wieku XV wieża północno-zachodnia otrzymała hełm. Nieco później, w 1517 roku, biskup Jan Turzo ufundował nowy portal zakrystii. Uważa się, iż było to pierwsze dzieło renesansu na Śląsku.
Świątynia nie uniknęła licznych zniszczeń spowodowanych zarówno siłami natury, jak i ręką ludzką. Pożar w czerwcu 1540 roku zniszczył dach, dzwony oraz hełm północnej wieży. Zniszczenia naprawiano przez następne 16 lat, stawiając na styl renesansowy. Rok 1633 przyniósł z kolei starcia ze Szwedami, które boleśnie odcisnęły się na świątyni. Wówczas spalona została wieża południowa wraz z dachem zakrystii. Zniszczenia odbudowano w nowym stylu, dobudowując przy tym kaplicę Najświętszego Sakrametu, wykonaną w duchu baroku.
Potężny pożar w roku 1759 strawił hełmy wież, dzwony, dach oraz zakrystię. Zniszczeniu uległy również organy. Katedra podnosiła się po zniszczeniach przez następne 150 lat. Wówczas, pod wpływem epoki, wiele elementów zastąpiono skromniejszymi, klasycystycznymi formami. Wnętrze oraz elewacja zachodniej strony zostały wykończone w stylu neogotyku. Rok 1930 przyniósł biskupstwu wrocławskiemu wielki zaszczyt podniesienia do rangi arcybiskupstwa. Od tej pory świątynia stała się archikatedrą. Burzliwe czasy szybko przyniosły jednak boleśniejsze zniszczenia, niż jakiekolwiek dotychczas.
Radzieckie "wyzwolenie" dotkliwie zraniło katedrę. Podczas oblężenia twierdzy Wrocław przez Armię Czerwoną, archikatedra we Wrocławiu została zniszczona w aż 70%. Skala zniszczeń była wręcz niewyobrażalna. Można powiedzieć, iż ze świątyni niewiele co pozostało. Zrujnowano hełmy, dachy, sklepienia. Spłonęły organy i malowidła, stalle i część renesansowego, srebrnego ołtarza. Umieszczone na nim figury ocalały jedynie dzięki ukryciu w bezpiecznym, katedralnym skarbcu.
Archikatedra powstawała ze zgliszczy do 1951 roku. Prymas Polski, Stefan Wyszyński dokonał jej ponownego poświęcenia 29 lipca. Po tym akcie trwały dalsze prace renowacyjne, uzupełniano również braki wyposażenia, wywiezionego podczas wojny. Ołtarz główny wzbogacono o późnogotycki pentaptyk z Lubina, do świątyni trafiły również ocalone z Hali Stulecia organy, obecnie największe w Polsce. W archikatedrze zamieszkał również przepiękny obraz Madonny Sobieskiej z Międzylesia. Wykańczano stropy i dachy, stale trwała konserwacja wnętrz. Dopiero w roku 1991 obie wieże doczekały się zwieńczenia potężnymi, siedemnastotonowymi hełmami. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w 1997 roku przyniosła archikatedrze kolejny zaszczyt. 31 maja we wrocławskiej świątyni odbyła się koronacja obrazu Matki Boskiej Sobieskiej.
Archikatedra we Wrocławiu pokazuje niezwykłą wytrwałość narodu polskiego w naprawianiu zniszczeń i dążeniu do oddania czci Chrystusowi. Liczne problemy, katastrofy naturalne oraz te uczynione ręką ludzką krzywdy nie zniechęciły naszych przodków. Nawet w czasie, gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, ludność potrafiła się zjednoczyć i poświęcić na rzecz odbudowy świątyni.
Jest to wyjątkowo piękny przykład oddania narodu, który nie wyobrażał sobie, aby Dom Boży mógł pozostać zlekceważony i pogrążony w ruinie. Nieważne, ile razy katedra była niszczona, za każdym dźwigano ją z gruzów. Za każdym razem upiększano ją, czyniąc jeszcze większą i wspanialszą. Ostatecznie, każda klęska sprawiała, że kościół lśnił jeszcze mocniej, zarówno pięknem ziemskim, jak i oddaniem wiernych.
Spędziłem kilkanaście godzin przygotowując się do tego tekstu i pisząc go. Jeśli uważasz go za wartościowy, udostępnij go by inni mogli skorzystać z tej pracy i wiedzy.