Pedofilia w Kościele i poza nim zawsze jest zjawiskiem godnym potępienia, nienaturalnym, destrukcyjnym zarówno dla dziecka jak i dla człowieka pozwalającemu sobie na poddanie się tak obrzydliwym skłonnościom. Nie ma co do tego wątpliwości i każdy przypadek gwałtu na dziecku musi być surowo karany. Sprawa propagandy antykościelnej w kwestii pedofilii jest jednak problemem, którego świadomi faktów i danych katolicy nie mogą przemilczeć… Pedofilia w Kościele istnieje tak, jak w każdej innej instytucji, natomiast nie może być mowy o jakiejś „pladze”, jak chciałyby tego lewicowe ośrodki propagandy i poniżej znajdziesz na to dowody. Spojrzymy na temat całościowo z uwzględnieniem innych wyznań i grup zawodowych, ponieważ branie pod uwagę tylko jednego elementu układanki to zwykła manipulacja. Artykuł ten pierwotnie ukazał się na blogu Deus Ex Libris, którego również byłem właścicielem i twórcą.

 

Antyklerykalne czasopisma obalają mit „księdza pedofila”

W 2002 roku czasopismo „Christian Science Monitor” bardzo nieprzyjazne Kościołowi katolickiemu opublikowało wyniki ogólnokrajowych badań przeprowadzonych przez organizację „Christian Ministry Resources”. Co wykazał ten raport? Oto cytat:

„Pomimo, że nagłówki gazet skupiają się na problemie pedofilii w Kościele Rzymskokatolickim, większość oskarżeń o molestowanie seksualne dzieci dotyczy kościołów protestanckich, przy czym większość spraw wywodzi się nie z duchowieństwa, a wolontariuszy” (źródło: Mark Clayton, „Christian Science Monitor”, kwiecień 2002)

Rabin przyznaje, że Żydzi tuszują liczne przypadki pedofilii

Rabbi Arthur Gross Schaefer, profesor prawa i etyki w Loyola Marymount University uważa, że nadużycia seksualne wśród rabinów w zrzeszonym judaizmie mają miejsce równie często, jak wśród duchownych protestanckich. Mówi:

„Niestety, reakcja naszej społeczności jak dotąd sprowadzała się jedynie do przemilczania sprawy, by uniknąć skandalu. Strach przed rozgłosem i pozwami do sądu stwarza atmosferę stłumionych szeptów i oburzenia na tych, którzy ośmielą się wyłamać z szeregu”
(Źródło: Jenkins, „Paedophiles and priests”)

Pedofilia w Kościele nieporównywalnie rzadsza, niż w szkołach, jednak to nauczyciele nie są karani

W samym tylko Nowym Jorku co najmniej jedno dziecko dziennie jest molestowane przez pracownika szkoły. W 1994 roku profesor Charol Shakeshaft z Hofstra University zbadał 255 przypadków molestowania seksualnego dzieci przez nauczycieli w Nowym Jorku. Odkrył, iż mimo że każdy z oskarżonych przyznał się do kontaktów seksualnych z uczniami, ani jedna sprawa nie została przekazana władzom i jedynie 1% takich nauczycieli utraciło prawa do wykonywania zawodu. (Źródło: Jenkins, „Paedophiles and priests”). Niestety tego typu danych nie przedstawia się, gdy trwa nagonka na księży, którzy nieporównywalnie rzadziej dopuszczają się czynów pedofilskich. Czy skoro w szkołach sytuacja jest o wiele gorsza, należy delegalizować szkoły? Tutaj antyklerykalna logika już upada.

 

 

W czasach rzekomego „tuszowania” pedofilii w Kościele nigdzie poza KRK nie istniały skuteczniejsze metody reagowania

Powszechnym „argumentem” antyklerykałów przeciw Kościołowi jest fakt, że pedofilia w Kościele nie była karana. Większość biskupów żądała natychmiastowego zaprzestania czynów przestępczych, sprawcę kierowano na konsultacje psychologiczne mające zaradzić problemowi, a następnie przenoszono do innego miejsca, gdzie nie miał on kontaktu z nieletnimi. Reakcja biskupów wydaje się archaiczna i dziwna, jednak świat zapomina o pewnym istotnym fakcie – w tamtych czasach psychologia i pedagogika zalecała takie działanie w każdej dziedzinie życia, także w szkołach, w przypadku trenerów sportowych, duchownych i wszystkich, którzy podobnych czynów się dopuścili. Nieuczciwe jest więc mówienie tutaj wyłącznie o mitycznym tuszowaniu pedofilii w Kościele ze względu na to, że robił dokładnie to, co robili wszyscy inni, ponieważ takie były w owym czasie zalecenia świata nauki odnośnie działań w przypadkach pedofilii. Nieuczciwe jest także oczekiwanie współczesnego i o wiele doskonalszego sposobu przeciwdziałania i karania pedofilii w Kościele w czasach, gdy tego typu metod po prostu nie znano.

Czy pedofilia w Kościele jest spowodowana celibatem i „frustracją seksualną”?

Poziom występowania przypadków molestowania seksualnego w różnych kościołach i instytucjach niereligijnych, gdzie mężczyźni i kobiety sprawują swoje funkcje bez wymagania zachowania celibatu pozostawał taki sam, jak w Kościele katolickim, a często nawet był wyższy. Nieprawdą jest więc stwierdzenie, jakoby celibat był przyczyną jakichkolwiek dewiacji, molestowania czy „frustracji seksualnej”, tak chętnie wmawianej ludziom przez psychologów zafascynowanych zdeprawowanymi poglądami Freuda. Okazuje się wręcz, że wraz z naukami kościoła zapobiega on (celibat – przyp. autora) dzikiemu pożądaniu i powstrzymuje człowieka przed pewnymi czynami ze względu na złożone śluby czystości, jakie są warunkiem przystąpienia do stanu duchowieństwa w Kościele katolickim.

 

Homoseksualizm odpowiada za 80-90% przypadków molestowań nieletnich

Dr Thomas Plante, psycholog Uniwersytetu Santa Clara oszacował, że 80-90% wszystkich księży, którzy rzeczywiście popełnili wykroczenia seksualne z nieletnimi, miało stosunki z młodocianymi chłopakami, a nie dziećmi w wieku przed okresem dojrzewania. Zatem nastolatkowie są bardziej zagrożeni niż mali ministranci lub dziewczynki w jakimkolwiek wieku. Największe skandale w USA miały miejsce w Bostonie i gazeta Boston Globe pisała o nich w następujący sposób:

„Ze wszystkich przypadków molestowania seksualnego przez duchownych, zgłoszonych do prokuratury wschodniego Massachusetts, ponad 90% ofiar było płci męskiej. Najlepsi bostońscy prawnicy, do których zgłaszały się ofiary molestowania księży mówili, że około 95% ich klientów było płci męskiej. Gazeta USA Today przeprowadziła badania wśród osób molestowanych przez księży. Okazało się, że 85% to nastoletni chłopcy. Gazeta doszła do wniosku, że ofiarami 234 księży oskarżonych o molestowanie w 91% padali właśnie chłopcy

Oznacza to, że pedofilia w większości nierozerwalnie związana jest z homoseksualizmem. Pedofilia w Kościele jest więc wynikiem liberalizacji dostępu homoseksualistów do święceń kapłańskich, jaka odbyła się pod wpływem nacisku środowisk lewicowych/liberalnych m.in. w latach ’60, a nie samego faktu istnienia celibatu, czy „indoktrynacji” w seminariach. O tym niestety nikt poza środowiskami katolickimi nie mówi, a cierpią jedynie dzieci padające ofiarą genderyzacji i promocji dewiacji, czy „wybierania sobie płci”. Co bardzo ciekawe, początkowo Sobór Watykański II miał jeszcze skuteczniej zapobiec przyjmowaniu homoseksualistów do seminariów, na co środowiska liberalne i antykatolickie zareagowały propagandą antykościelną i wrzawą oskarżając hierarchów o homofobię i wykluczanie osób „innej orientacji” z życia społecznego. Czy to nie ciekawe, że środowiska nienawidzące Kościoła tak bardzo dbają o to, kogo on przyjmuje w swe szeregi? Czy nie jest równie ciekawe, że pedofilia w Kościele stała się palącym tematem z powodu ludzi wprowadzonych do Kościoła za sprawą liberalnych zmian co do przyjmowania homoseksualistów lub ludzi „niepewnych”?

A jak sytuacja wygląda w Polsce?

Oficjalny dokument Ministra Sprawiedliwości z dnia 22.11.2013r. stwierdza, że na 1500 osób skazanych za pedofilię, przedstawiciele duchowieństwa to pojedyncze przypadki (założyć więc można, że od 1 do 9 osób). Daje nam to odsetek w okolicach mniej, niż 1 promila (czyli 1/10 procenta, 1/1000 całości). To jeden z powodów, dla których pedofilia w Kościele w świetle faktów okazuje się być po prostu propagandowym mitem, na wzór „tysięcy aborcji dokonywanych w domach” czy podobnych lewicowych haseł, na które nie ma dowodów, a brak tych dowodów ma być dowodem ich tuszowania.

Dokładny cytat z dokumentu:

„Według posiadanych danych na dzień 18 listopada 2013 r., w jednostkach penitencjarnych, karę pozbawienia wolności za wyżej wymienione przestępstwa o charakterze pedofilskim odbywało 1468 skazanych (…). (…) Z posiadanych danych wynika, że na wskazaną wyżej liczbę osadzonych, blisko 900 osób nie posiadało wyuczonego zawodu, około 70 osób wykonywało zawód murarza, 40 pracowników dorywczych, około 30 ślusarza, około 30 rolnika, 25 mechanika samochodowego. (…) Spośród nich zawód np. inżyniera, lekarza, nauczyciela, pedagoga, duchownego wyznania rzymskokatolickiego, wychowawców w placówkach oświatowych, wychowawczych i opiekuńczych, wykonywały pojedyncze osoby.”

Gdzie ta „powszechna” pedofilia w Kościele, którą tak chcieliby widzieć antyklerykałowie?

Nawet tak żądny sensacji Super Express próbował podsycić antyklerykalną nagonkę i przedstawić „powszechną” pedofilię w Kościele ostatnich kilkudziesięcu lat z soczystym nagłówkiem. Niestety, nie udało mu się to zbyt dobrze – zebrał sześć osób przynależących do stanu duchownego, które były pedofilami. Dość krucha statystyka w odniesieniu do ilości księży w naszym kraju. Oczywiście przypadek abp Wesołowskiego, czyli jednego przypadku na około 25-30 tys (w roku 2009 w Polsce mieliśmy około 30 tys duchownych katolickich) oraz siostry Bernadetty niechętnym do myślenia i analizy danych zrobił odpowiednio wodę z mózgu. To świetny przykład manipulacji z jednej strony i lenistwa intelektualnego z drugiej.

W ostatnich 10 latach skazano za pedofilię w Polsce ok. 6 tys. ludzi, z czego tylko 27 księży. Około 900 skazanych pedofili nie ma zawodu. 70 to murarze, 30 rolnicy, 30 – ślusarze, 25 – mechanicy samochodowi. I jeden ksiądz. Czy Gazeta Wyborcza z Panem Michnikiem na czele zarządzi teraz kampanię propagandową przeciw bezrobotnym, murarzom i rolnikom? Czy powstanie wizerunek murarz-pedofil? A może „pedofil w kombajnie”? Nie daj z siebie, Czytelniku, zrobić idioty i czytaj realne dane. Abp Michalik wzniecił burzę antykościelnych komentarzy swoim stwierdzeniem o „wciąganiu dorosłego przez dziecko”, za które przeprosił i z którego się wytłumaczył. Oczywiście, Gazeta Wybiórcza nie publikowała przeprosin. Show must go on. W 2014 roku na konferencji duchowieństwa związanej m.in. z pedofilią postanowiono zmienić sposób nauczania w seminariach i przeproszono za grzechy pedofilii prosząc o wybaczenie i obiecując zmianę. Niestety, o tym również nie usłyszeliśmy z mediów.

Hipokryzja propedofilskich i antyklerykalnych „elit”

W 1997 roku fracunska gazeta Le Monde opublikowała list otwarty podpisany przez 69 francuskich „intelektualistów”, wśród których byli Jack Lang, przyszły minister kultury i edukacji, Bernard Kouchner, przyszły minister zdrowia i prezes organizacji Lekarze Bez Granic oraz tak prominentne osoby, jak Jean Paul Sartre, Gilles Deleuze i Roland Barthes. List zawierał protest przeciwko uwięzieniu trzech mężczyzn oskarżonych o kontakty seksualne z trzynasto- i czternastolatkami. W okresie późniejszym, już jako ministrowie, Jack Lang i Bernard Kouchner ostro krytykowali Kościół Rzymskokatolicki za to, że „nic nie robi w sprawie molestowania nieletnich przez księży”

Brak logiki w oskarżeniach wobec Kościoła, czyli jak działa propaganda

Skoro antyklerykałowie często nazywający siebie „racjonalistami” lub nieraz także „naukowymi ateistami” odrzucają, zgodnie z zasadami nauki, pojedyncze przypadki w ocenie zjawisk takich, jak np. działanie leków, czy metod terapii, to jak mogą wierzyć w obraz „księdza-pedofila” i propagować go, skoro dane jasno wskazują, że Kościół katolicki praktycznie najlepiej ze wszystkich grup religijnych i zawodowych trzyma się moralności i najrzadziej skłania się w stronę pedofilii? Jak logicznie myślący człowiek, widząc dane przedstawione powyżej, jak również dostępne na oficjalnych stronach internetowych i w oświadczeniach najwyższych urzędników państwa może nadal wierzyć, że Kościół jest środowiskiem idealnym dla pedofilów? Tak, moi drodzy, działa propaganda.

Podsumowanie

Daleki jestem od rzucania oskarżeń typu „my gwałcimy ale wy też!”. Interesuje mnie jednak całościowy obraz problemu, a nie wyłącznie jednostkowe i zmanipulowane przypadki. Nienawiść środowisk komunistycznych, lewicowych i masońskich do Kościoła powoduje, że przemilczane są setki tysięcy przypadków pedofilii wśród wszystkich innych grup zawodowych czy religijnych, jednak wystarczy jedno takie zdarzenie wśród katolickiego kleru, by uruchomiona została machina propagandowa obejmująca całe kraje lub świat. Nie może być na to zgody.

 

Uwaga: Każdy tekst na blogu sredniowieczny.pl jest objęty prawami autorskimi. Jeśli chcesz go udostępnić, użyj ikon po lewej stronie ekranu. Jeśli chcesz wkleić go u siebie, skontaktuj się ze mną. Nie udzielam zgody na publikowanie skopiowanych ode mnie treści w dowolnych miejscach bez pytania.