Czy Krzyżowcy organizowali pogromy muzułmanów? Czy nawracali siłą? A może wybili 70 000 mieszkańców Jerozolimy, gdy już ją zdobyli? Czy brodzili po kolana we krwi? Krucjaty wzbudzają wiele emocji i kojarzą się… ze wszystkim poza faktami.

Te i inne pytania niestety pojawiają się zazwyczaj w formie oskarżeń, a ludzie je rzucający pałają nienawiścią i zadziwiającą wiarą w to, co mówią. Jako jeden z najbardziej zakłamanych rozdziałów historii Kościoła, Krucjaty musiały pojawić się na tym blogu i dać się poznać z zupełnie innej, choć o wiele bardziej prawdziwej, strony.

 

 

Dla wygody czytania i wyszukiwania ten artykuł o Krucjatach opracowany jest w formie pytań i odpowiedzi. Jest to fragment ebooka pt „Najważniejsze antykatolickie mity i oskarżenia”, który opublikowałem na stronie Katolicyzm Odkłamany. Treść oparta jest na książce „Chwała Krucjat” Steve’a Weidenkopfa, a przy każdym akapicie podany jest numer strony, na której można daną informację znaleźć.
 

Czym właściwie były Krucjaty?

Na samym początku warto ustalić, o czym właściwie mówimy. Ważne jest, iż słowa “krucjaty” nie używali krzyżowcy, a nazwa ta została stworzona dopiero później. Wyprawy te były pielgrzymkami zbrojnymi mającymi na celu obronę świata chrześcijańskiego i samego Kościoła przed jego wrogami. Koniecznie należy zapamiętać, że Krucjaty nie były organizowane wyłącznie celem odbicia Jerozolimy. W tej publikacji zajmujemy się jednak tylko wyprawami do Ziemi Świętej, ponieważ budzą one największe kontrowersje.
 

Jakie były powody organizacji Krucjaty do Ziemi Świętej?

Zanim przedstawimy cele Krucjat skierowanych do Ziemi Świętej, musimy zrozumieć przyczyny, jakie doprowadziły do tak ogromnego przedsięwzięcia. Powodów było kilka. Przede wszystkim, musimy zrozumieć sytuację polityczą owczesnego świata. Ekspancja Islamu była tak szybka, że po niecałych 400 latach od jego powstania, Europa musiała już spodziewać się ataku w swoim centrum. Świetnie ilustrują to mapy dostarczone przez dr. Billa Warnera, specjalistę w dziedzinie Islamu.

Poniższa mapa zielonym kolorem pokazuje terytorium opanowane przez muzułmanów w VII wieku (nałożone na dzisiejszy stan granic):

krucjaty_VI_wiek

Natomiast na kolejnej mapie widzimy terytorium muzułmańskie (również zielone) w wieku XI, zaraz przed rozpoczęciem pierwszej Krucjaty:

krucjaty_XI_wiek
Tak szybki rozwój Islamu i jego błyskawiczne podboje stanowiły pierwszy powód organizacji Krucjaty. Napór muzułmanów należało po prostu powstrzymać lub czekać na atak w samej Europie.

Innym powodem była chęć i konieczność wyzwolenia chrześcijan spod jarzma Islamu. Podbite przez muzułmanów kraje chrześcijańskie domagały się pomocy od Europejczyków. Chrześcijanie pod rządami Islamu nie mieli łatwego życia. Podobnie jak Żydzi, zgodnie z prawem Szariatu mogli liczyć wyłącznie na status podrzędny, musieli płacić dodatkowe podatki z powodu swojej wiary, co w praktyce oznaczało wykorzystywanie, grabież i nieludzkie traktowanie tych, którzy nie przeszli na Islam.

Trzecim powodem dla Krucjaty, który bezpośrednio wiąże się z poprzednim jest fakt, iż muzułmanie zajęli całą kolebkę chrześcijaństwa i sukcesywnie dechrystanizowali tamtejszą ludność. Jihad rozpoczął się jeszcze za życia Mahometa, gdy islamskie siły najechały Palestynę i Syrię. W ciągu dekady od jego śmierci w roku 632 muzułmańskie wojska podbiły chrześcijańskie obszary Syrii (635 rok), Jerozolimy (638) i Egiptu (642). W roku 674 oblegały nawet stolicę Bizancjum, Konstantynopol, lecz zostały odepchnięte. Islam ekspandował także na zachód przez Afrykę Północną łamiąc wszelki opór tak, że do roku 700 padła ostatnia chrześcijańska warownia. W 846 roku Saraceni zaatakowali Państwo Kościelne (zniszczyli m.in.bazylikę św.Piotra oraz bazylikę św.Pawła za Murami). Atakowali też Sycylię i tereny dzisiejszych południowych Włoch. (str. 37)
 

Czy Krucjaty były aktem agresji?

Poza powyższym opisem sytuacji, list cesarza Bizancjum, Aleksego I do papieża Urbana II z 1091 roku pokazuje, jak tragiczna była sytuacja. Pokazuje także, przed jakim losem Kościół obronił Konstantynopol i Europę organizując Krucjaty:

Najświętsze Cesarstwo Greckie najechane zostało przez pogańskich Pieczyngów i Turków, którzy zajęli już znaczne jego tereny grabiąc je doszczętnie. Wieści o nieustannych zabójstwach i lżeniu chrześcijan, tak straszne są dla ucha, że poruszyć mogą nawet kamienie. (…) Wszystkie już ziemie pomiędzy Jerozolimą a Grecją, włącznie z Tracją, poddały się ich władzy. Ostał się jedynie Konstantynopol, ale wrogowie zagrożą mu w najbliższym czasie, jeśli nie powstrzyma ich pomoc wiernych chrześcijan łacińskich. (…) Ja sam, odziany w płaszcz imperatora, nie widzę żadnej nadziei, żadnej możliwości ratunku. (…) W imieniu Boga w Trójcy Jedynego zobowiązuję was, byście spieszyli na pomoc mnie i greckim chrześcijanom. Oddajemy się w wasze ręce; wolimy być pod waszymi łacińskimi rządami, niż pod jarzmem pogan. Konstantynopol niech lepiej będzie wasz, niż Turków i Pieczyngów. Niechże ta świątynia, która jaśnieje nad miastem Konstantyna będzie tak droga dla was, jak jest dla nas teraz. (…) Wielkie wojsko, które znajduje się w granicach imperium, oczekuje lada moment na przybycie sześćdziesięciotysięcznej armii posiłkowej. Nie możemy zaatakować tych wojsk, które stoją u naszych bram, swoimi szczupłymi siłami, tak więc wrogowie pewni być mogą zwycięstwa. Działajcie póki jest jeszcze czas.

Także poniższa mapa, w porównaniu do poprzednich ukazujących potęgę atakującego Islamu dowodzi, że nie może być mowy o żadnej ofensywie, czy „agresji” ze strony Kościoła. Czerwone krzyże pokazują miejsca, do których udali się krzyżowcy podczas WSZYSTKICH czterech Krucjat:
krucjaty chrześcijańskie

 

Czy udział w Krucjatach był przymusowy?

Przystąpienie do Krucjaty było dobrowolne i wymagało złożenia odpowiedniej przysięgi, tzw. “przyjęcia krzyża”. Ślubowanie składano Bogu (a nie kapłanom czy papieżowi) i to dopiero jego niedotrzymanie groziło ekskomuniką. Z tego powodu kłamstwem jest twierdzenie, że papież zagroził usunięciem z Kościoła (a więc wiecznym potępieniem) tym, którzy się nie przyłączą. Co istotne, mężczyzna musiał mieć zgodę żony, by wziąć udział w Krucjacie. Miało to zapobiec podupadaniu gospodarstw i całych rodzin pod nieobecność mężczyzny na miejscu. Tych, którzy nie mogli walczyć proszono o pozostanie i wsparcie sprawy modlitwą. (str. 32)

Czy papież obiecywał raj za udział w Krucjacie? Jakie były korzyści z udziału?

Jeden z “ekspertów” wypowiadających się w filmie “History of mankind” kanału History Channel stwierdził, że papież “oferował zbawienie za udział w Krucjatach” oraz, że była to “jedna z największych manipulacji w dziejach świata”. To wierutne kłamstwo oparte jest na zerowej wiedzy nt. odpustów (pomijając złe intencje).

A jak było naprawdę?

Faktem jest, że Krzyżowcy liczyć mogli na przywileje zarówno w sferze duchowej jak i czysto materialnej. Przywileje duchowe obejmowały odpuszczenie kar doczesnych za grzechy, które zostały wyznane w sakramencie pokuty. Podobnie jak w przypadku sprzedaży odpustów w czasach reformacji, zachodzi tutaj poważne nieporozumienie, z którego wynika tak duża nienawiść kierowana w stronę Kościoła, negowanie czyśćca jako “dobrego interesu kleru” i tak dalej. Jest to niesłychanie ważne, dlatego należy to powtórzyć – w obu sytuacjach odpusty dotyczyły kary doczesnej za grzechy wyznane w sakramencie spowiedzi. Oznacza to, że papież nie darował nikomu wszystkich grzechów na całe życie, nie “załatwiał nikomu nieba”, nie obiecywał, że żadne kary za cokolwiek go nie spotkają. Kara doczesna nie jest karą wieczną!

Jeśli chodzi o przywileje czysto materialne, osoby, która podjęła krzyż (złożyła przysięgę) nie wolno było aresztować i więzić. Kościelne obiekty miały obowiązek goszczenia krzyżowców za darmo i wsparcia w drodze do celu. Uczestnik wyprawy był wolny od podatków i myta. (str. 33)
 

Czy religia nie była tylko zwykłą wymówką i “opium dla ludu”, którego trzeba było jakoś zmusić do walki o wpływy?

Dla ludzi współczesnego świata, który wiarę uznaje za niewygodny archaizm, podjęcie tak ogromnego wysiłku z powodów religijnych wydaje się nonsensem. Analizując kwestie historyczne nie można jednak patrzeć na nie z punktu widzenia dzisiejszych standardów. By zrozumieć postępowanie ówczesnych rycerzy, musimy pamiętać, że dla ludzi średniowiecza wiara katolicka była czymś realnym, namacalnym i niezbywalnym.

To nieporównywalnie silniejsze zaangażowanie w kwestie duchowe powodowało, że działania i pobudki średniowiecznych rycerzy, królów i poddanych mogą się ateistom wydawać całkowicie nielogiczne. Z powodu tego niezrozumienia, oskarża się Kościół i Krucjaty o to, że pod płaszczykiem wiary i pięknych ideałów (odzyskania Grobu Chrystusa) wciągano ludzi do wojny, która tak naprawdę miała przynieść tylko zyski.

Jednak takie oskarżenia tracą swoją moc, gdy dowiemy się, co naprawdę robili krzyżowcy. Okazuje się, że duchowym przygotowaniom do wędrówki poświęcano niewiele mniej lub tyle samo czasu, co przygotowaniom czysto materialnym. Przed wyruszeniem w drogę zbrojni wybierali się w pielgrzymki do sanktuariów, składali wysokie ofiary, stosowali posty, kontemplowali i rozdawali jałmużnę.

Potwierdzenie religijnego charakteru Krucjat znajdujemy także w oficjalnych zaleceniach Kościoła dla zbrojnych, którzy brali udział w wyprawach. Oczekiwało się od nich całkowitej kultury i katolickiego zachowania, zarówno wobec ochrzczonych jak i “obcych”. Krzyżowcy mieli ubierać się ubogo, jak pielgrzymi i pokutnicy, a nie możni. Obowiązywał zakaz hazardu i nierządu, a pogwałcenie takich zasad mogło skutkować fizycznymi karami. Także sam papież, podczas swej pielgrzymki wzywającej do udziału w Krucjacie, zapowiedział, że kary doczesne zostaną odpuszczone wyłącznie tym uczestnikom, którzy bez zamiaru rozboju i kradzieży pójdą do walki o Ziemię Świętą.

Ważnym dowodem religijności Krzyżowców jest przypadek wzięcia do niewoli rycerzy pod Hattin. Schwytanych zostało dwustu trzydziestu joannitów i templariuszy. Otrzymali oni propozycję od sułtana Saladyna – darowanie życia w zamian za przejście na Islam. Wszyscy odmówili i ponieśli śmierć. (str. 51)
 

Czy wyprawy te pozwalały się “dorobić”?

W większości przypadków wyprawa do Ziemi Świętej była raczej ciosem lub katastrofą ekonomiczną dla biorących w niej udział. Udział w Krucjacie kosztował rycerza 4 lub 5 letni dochód, co w połączeniu z nieobecnością a miejscu, dla wielu rodów było powodem kłopotów finansowych. Koszty były tak ogromne, że opodatkowany został dosłownie każdy – zarówno poddani jak i duchowieństwo (rycerstwo bowiem samo z siebie przeznaczało fundusze na własną podróż). Wydatki te nie zwróciły się, nie mówiąc już o generowaniu zysków, a ogólne straty zwiększał fakt, iż tylko część Krzyżowców powróciła do domów. Istotne jest także to, że na pielgrzymki te wybierali się głównie najstarsi synowie władców i rycerzy – ludzie, którzy w razie śmierci mieli do stracenia dosłownie wszystko. To w połączeniu z koniecznością przeznaczenia 4-5 lat dochodu zbyt duże ryzyko do podjęcia, by tłumaczyć je wyłącznie chęcią dorobienia się. (str. 48)
 

Jak nauka katolicka ma się do takich wypraw?

Popularnym argumentem przeciw Kościołowi i Krucjatom jest rzekoma hipokryzja w naśladowaniu Chrystusa przy jednoczesnym wysyłaniu tysięcy żołnierzy celem zdobycia jakiegoś terytorium. To, co umyka fantastom o takich poglądach to fakt, że Krucjaty (podobnie jak w dużej mierze średniowieczne wojny) z założenia miały być prowadzone wg zasad tzw. wojny sprawiedliwej i w przeważającej mierze tak właśnie były prowadzone.

Czym jest wojna sprawiedliwa?

Koncepcja wojny sprawiedliwej wywodzi się ze Starego Testamentu, w którym możemy znaleźć liczne przykłady uzasadnionych działań wojennych. W Nowym Testamencie przemocy nie ma już tak wiele, jednak “święty gniew” Chrystusa w sytuacji zajęcia świątyni przez kupców pokazuje, że nie jest możliwe, ani wskazane całkowite wyzbycie się przemocy. Sam zresztą jasno deklarował, że przyszedł przynieść nie pokój, lecz miecz i walkę ze złem. Zauważmy też, że niejednokrotnie pochwala też setników i innych żołnierzy, a nie nakazuje im odejścia ze służby, nie potępia przemocy użytej w imię prawowitej władzy. Nie możemy też argumentować rzekomego pacyfizmu Jezusa na podstawie jednego zdania, jakie wypowiedział on do Piotra podczas aresztowania. To “schowaj miecz”, w świetle całości Ewangelii i Pisma Świętego było jednorazowym przypadkiem, bo dotyczyło konkretnej sytuacji, konkretnej osoby i nie zostało “rozciągnięte” na wszystkich wiernych. Podobnie nie możemy manipulować fragmentem o nadstawianiu policzka twierdząc, że powinniśmy zawsze pozwalać się prześladować. Tak jak wybaczyć grzech można tylko popełniony wobec siebie, tak policzek mamy nadstawiać tylko sami za siebie. Nie wolno nam ryzykować życia innych, czy ignorować potrzebujących i uciśnionych w imię tej źle zrozumianej zasady.

Największy wpływ na rozumienie wojny w Kościele miał św. Augustyn z Hippony (354-430), który w swoim dziele “Państwo Boże” połączył tradycje żydowskie i grecko-rzymskie, tworząc chrześcijańską doktrynę wojny sprawiedliwej.

Kryteria, jakie musi spełnić wojna, by można było w ogóle uznawać ją za sprawiedliwą to:

  • słuszny powód (np. przeszła lub obecna agresja)
  • uznanie wojny przez prawowitą władzę;
  • obrona lub odzyskanie prawowitej własności;
  • słuszne motywy i intencje uczestników;

Dodać należy, że wojny sprawiedliwe z zasady musiały wykorzystywać tylko niezbędne minimum siły i kończyć się w momencie, gdy agresja nie jest już niezbędna i da się jej uniknąć. Innymi słowy, walczyć należało tylko do momentu, gdy walka była jedyną opcją. Później należało zmienić środki lub zaprzestać działań.

Bardzo ważny jest fakt, iż bardzo podobna koncepcja wojny wypływa już ze słów Arystotelesa, według którego wojna powinna być prowadzona w imię pokoju, a nie w imię jej samej. Także Cyceron dopuszczał prowadzenie wojny w celach obronnych, czy celem odzyskania zagrabionych własności i uznawał je za cele słuszne. (str. 42)

 

Czym był Zakon Szpitalników?

Zwolennikom mitu tępych i krwiożerczych krzyżowców przeszkadza fakt, że podczas krucjat powstały jedne z najbardziej efektywnych organizacji charytatywnych i szpitali. Co więcej, inicjatywy te skierowane były do wszystkich ludzi, jakich spotykały na drodze, zamiast wyłącznie do katolików.

Jednym z takich projektów był Zakon Szpitalników założony w 1113 roku przez błogosławionego Gerarda Tonque. Zakon ten kierował się regułami życia św. Augustyna i szczególną czcią otaczał św. Jana Chrzciciela. Szpitalnicy zapewniali chorym i ubogim wręcz luksusowe warunki, jakie w Europie znali tylko najzamożniejsi (np. mięsne potrawy 3x tygodniowo i biały chleb). Nie tylko za darmo leczono w nim żydów i muzułmanów, ale także zapewniano im opiekę zgodnie z wymogami ich religii (koszerne pożywienie). W szpitalu zakonnym znajdowało się aż 2000 łóżek, a w przypadku przepełnienia, chorych lokowano w pokojach i łóżkach samych rycerzy i zakonników, którzy sypiali wtedy na podłogach.

Teodryk z Wurzburga, niemiecki pielgrzym, tak pisał o działalności Szpitalników:

“Przechadzając się po pałacu w żaden sposób nie byliśmy w stanie określić
liczby osób, która w nim leżała, ale widzieliśmy tysiąc łóżek. Żaden król,
ani żaden tyran nie byłby wystarczająco potężny, by wyżywić dziennie taką liczbę osób”

(str. 98)
 

O co chodzi z “rzezią Jerozolimy”?

Jednym z najpopularniejszych “argumentów” przeciw Krucjatom jest tzw. rzeź Jerozolimy. Niektórzy uważają, że po jej zdobyciu krzyżowcy pływali we krwi, mordowali i bili tysiące ludzi, dobra rozkradali i ogólnie mówiąc, oddawali się wszystkim najgorszym praktykom.

Jest to nieprawda, ponieważ oskarżenie opiera się o źródła wyłącznie muzułmańskie, które podają kilkudziesięciokrotnie zawyżone dane na temat ilości ofiar. Niektóre z nich piszą o ilości zamordowanych większej, niż faktyczna populacja Jerozolimy w tamtym czasie (podają ok. 70 tys podczas gdy populacja wynosiła max 30 tys ludzi).

Z kolei teoria o “brodzeniu po kolana we krwi” faktycznie oparta jest na wypowiedziach i relacjach samych krzyżowców, jednak dzisiejszy brak znajomości Pisma Świętego nie pozwala zrozumieć tych wypowiedzi zgodnie z ich celem i sensem. Nieprzypadkowo wiele tych wspomnień mówi, iż ilość krwi sięgała kostek, kolan, czy nawet kolan koni. Są to aluzje do Pisma Świętego, które rycerstwo średniowieczne znało nieporównywalnie lepiej od nas i często je cytowało.

Jednym z fragmentów, na które powoływali się krzyżowcy był fragment Apokalipsy św Jana:

I rzucił anioł swój sierp na ziemię, i obrał z gron winorośl ziemi, i wrzucił je do tłoczni Bożego gniewu – ogromnej. I wydeptano tłocznię poza miastem, a z tłoczni krew wytrysnęła aż po wędzidła koni, na tysiąc i sześćset stadiów

Warto dodać, że obraz “wydeptanej tłoczni” jest symbolem sądu (por. np. Iz 63,3). Zwycięstwo nad muzułmanami było dla krzyżowców jasnym znakiem od Boga i wypełnieniem biblijnych przepowiedni zwycięstwa.(str. 89)
 

O co chodzi ze złupieniem Konstantynopola?

Spór i walki o Konstantynopol oparte były o różnice w spojrzeniu na prawowitość władzy w nim urzędującej. Kontantynopol w czasie Krucjat nie zawsze był dobrym partnerem do współpracy, nie mógł lub nie chciał zapewniać odpowiedniej pomocy dla tych, którzy przyszli mu na ratunek, a także niejednokrotnie starał się podporządkować sobie władców z Europy odbierając im ziemie zajęte podczas Krucjat. Złupienie miasta miało miejsce w czasie IV Krucjaty po walkach o władzę w mieście.

Rabunek Konstantynopola słusznie uznaje się za jeden z największych w historii świata. Krzyżowcy, po dwóch oblężeniach wdarli się do miasta, a gdy zobaczyli, jak wspaniałe jest to miasto, ich celem stało się przejęcie tak wielkiej ilości dóbr, jak było to możliwe. Niestety, takie działanie było przyczyną pogłębienia podziału pomiędzy Wschodem a Zachodem. Nie sposób odmówić tutaj racji części antyklerykałów i przeciwników Krucjat – rozbierane były ołtarze, kradziono przyrządy liturgiczne, przetapiano metale, by zmienić je w bardziej wygodną do transportu formę. Kierując się uczciwością w badaniach należy jednak dodać, że tej grabieży nie towarzyszyły rzezie, czy pogromy.

Papież Innocenty III, który przygotowywał i planował IV Krucjatę przez 6 lat musiał walczyć z takimi odruchami krzyżowców. W liście do Bonifacego z Montferratu pisał:

Nierozważnie pogwałciliście czystość waszych ślubów: zwracając swą broń nie przeciw Saracenom, lecz przeciw chrześcijanom, przyczyniliście się nie do odzyskania Jerozolimy, lecz do zdobycia ziemskiego bogactwa, [przedkładając je] ponad niebieskie […]. Ci “żołnierze Chrystusa”, którzy powinni zwrócić swe miecze przeciwko niewiernym, unurzali je w chrześcijańskiej krwi, nie szczędząc ni wiary, ni wieku, ni płci. […] Odarli ołtarze ze srebra, pogwałcili miejsca święte, zrabowali ikony, krzyże i relikwie. […] Łacinnicy dali przykład jedynie przewrotności i dzieł ciemności. Nic dziwnego, że Grecy zwą ich psami!

(str. 197)
 

Czym była Krucjata Dziecięca?

Pielgrzymki organizowane przez dzieci i z nich złożone nie były dziełem Kościoła. Nie ma także dowodu, by papiestwo wiedziało o ich organizacji. Pierwsza krucjata dziecięca zainicjowana została przez dwunastolatka, Stefana z Cloyes, który wmówił sobie, iż miewa objawienia. Filip II August, poinformowany o twierdzeniach tego chłopca zignorował go, jednak Stefan począł wygłaszać przemówienia i twierdził, że Chrystus rozkazał mu wyruszyć do Ziemi Świętej. Pod jego wpływem dzieci uciekały z domów i szły na pewną śmierć, a tylko kilku księży błogosławiło tej idei.

Podoba historia wydarzyła się w Niemczech, gdzie nastolatek został namówiony do wyprawy przez swojego ojca, po czym sam namawiał inne dzieci. Istotnym faktem jest, że ojca skazano i powieszono, co w jasny sposób pokazuje, jaki stosunek do takich “krucjat” miały władze i sam Kościół. (str. 203)
 

Skąd wzięła się propaganda przeciw Krucjatom?

Pierwsze głośne działania propagandowe związane z krytyką Krucjat zaobserwować możemy dopiero w XVI wieku, podczas rewolucji protestanckiej. Konieczność wystawienia przeciw Kościołowi jak najcięższych dział w połączeniu z ogromnymi możliwościami propagowania własnej wersji historii rozpoczęły ten 500 letni już proces manipulowania faktami. Luter i jego poplecznicy przekonywali protestantów z różnych krajów, że wyprawy krzyżowe nie były niczym innym, jak tylko najazdem o celach ekonomicznych. Był nawet na tyle perfidny, że w swej “doktrynie” tłumaczył agresję Imperium Osmańskiego jako słuszną karę Bożą nałożoną na Kościół. Pisał:

Walka z Turkami oznacza sprzeciw wobec sądu,
jaki naszym przewinieniom wymierza Bóg

Co ciekawe, Luter błyskawicznie zmienił stanowisko, gdy Turcy w 1529 roku pojawili się u bram Wiednia. Wzywał wtedy chrześcijańskich przywódców do odparcia ataku.

W późniejszym okresie głównymi krytykami Krucjat byli we Francji Wolter i Denis Diderot, a w Anglii – David Hume oraz Edward Gibbon. Ich krytyka nie opierała się o żadne racjonalne argumenty i nie powoływali się na rzetelne źródła. Przykładowo, Wolter nie zdobył się na analizę tematu, pisząc jedynie o “trwającej 200 lat epidemii wściekłości, podczas której popełniono każde okrucieństwo, każdy perfidny czyn […] i każde głupstwo, do jakich jest zdolna natura ludzka.” Diderot miał już nieco bardziej racjonalne powody, by wątpić w sens Krucjat – krytykował je bowiem za zubożenie Europy, przeznaczenie na wyprawy ogromnych zasobów, które nie tylko nie dały zysku, ale nawet nie zwróciły się (co faktycznie miało miejsce). Niestety, jak na “oświeceniowca” przystało, nie omieszkał dodać przy tym, że klasztory niesłychanie wzbogaciły się na Krucjatach. Hume natomiast fantazjował o wyższości świata muzułmańskiego nad europejskim, wobec którego Krucjaty miały być “najbardziej widocznym i trwałym przykładem ludzkiej głupoty, której poziomowi nie dorównał jak dotąd żaden inny naród ani inna epoka”. Twórcą wyobrażenia o Krucjatach jako o wyprawach zbirów szukających odkupienia win i możliwości złupienia bogactw jest z kolei Edward Gibbon.

Kolejny pseudonaukowy atak na ideę Krucjat miał miejsce za pośrednictwem Rene Grousseta (1858-1952), który widział w Wyprawach pierwsze oznaki europejskiego kolonializmu. Jego teorie zostały odrzucone przez większość specjalistów w tej dziedzinie.

Jednym z najważniejszych twórców mitu zbędnych i brutalnych krucjat jest Steven Runciman (1903-2000). Był on specjalistą w dziedzinie historii Bizancjum i z tej perspektywy opisywał je w swojej “Historii wypraw krzyżowych” z lat 50-tych. Współcześnie patrzy się na jego teorie bardzo krytycznie ze względu na fakt, iż publikacja jest raczej opowieścią, natomiast bardzo rzadko opiera się na dowodach i źródłach, które można byłoby sprawdzić. Poważne traktowanie jego dzieł jest również trudne m.in. z powodu kreowania postaci wrogich Kościołowi na takie, jakie byłyby akceptowane i pochwalane przez ówczesne salony. Saladyn został przez niego na przykład przedstawiony jako wzór cnót, które dziwnym trafem były bardzo pożądane wśród XIX-wiecznej Angielskiej klasy wyższej. (str. 19-25)

 

Uwaga: Każdy tekst na blogu sredniowieczny.pl jest objęty prawami autorskimi. Jeśli chcesz go udostępnić, użyj ikon po lewej stronie ekranu. Jeśli chcesz wkleić go u siebie, skontaktuj się ze mną. Nie udzielam zgody na publikowanie skopiowanych ode mnie treści w dowolnych miejscach bez pytania.